Czarny deszcz
Kochanej Karolinie.I przy okazji?...-rzeszowskiemu cbś...
Czarne wzuł buty,
losu posłaniec.
Swym cieniem nakrył ,biel
prześcieradła.
Z uścisku -wybacz,
Twą dłoń wypuściłem.
W grawitacji, słowa mi ugrzęzły gardła.
Na świt czarną zarzucił opończe.
Na skrawku horyzontu,
w pierś się uderzyłem.
W czarnego deszczu strugach,
nie wyśnionych snów strzępy,
bezbronne zostawiłem.
Czarną pieczęcią ,
obwieścił przedstawienie.
Farsy o życiu ,rozwiesił afisze.
Ostatnie do Ciebie,
wykrzyczeć chciałem słowa.
Lecz je w grobową zamienił ciszę.
W strugach czarnego deszczu stoję.
Wrzaski w głowie,
sam obracam w ciszę.
Nie ma Cię ,a jednak jesteś.
Twoją twarz wszędzie widzę.
Twój głos zawsze słyszę.
Komentarze (2)
Ładny wiersz już o tym wiesz.Pozdrawiam
ciekawy wiersz,podoba mi sie dobor slow...