czarny świt każdego dnia
nad oceanem snów znużonych
smak snu wątły, marny i oziębły
jestem ... lecz cóż z tego
niczym nie jestem w potwornej machinie
ocean snów wylewa się co noc
i sen mój wkrada się jak leszcz
jestem ...
sen mój wkrada się jak złodziej
grabi me myśli – ucieka w otchłań
niczym jest mój sen ...
ciemność a jasności jakby coraz mniej
metamorfoza cieni pochowanych gdzieś
sen zwrócił uwagę na mego ducha
niczym facet w czerni chciałby go
wyruchać
nie ... nie chcę, nie mogę pozwolić
by duch mój trwał w czarnej niewoli
nigdy nie podejmę rozmów
w sercu moim czai się gniew
za ducha mego zginąć mogę,
ja chcę ...
facet w czerni nigdy nie omota mnie
zawsze będę wyżej, ja nie poddam się
żadne błagania, mowy czy wrzaski
nie zniszczę mego ducha
dla marnego brzasku
czarny świt każdego dnia
omotać chce mą duszę,
przerżnąć chciałby wiatr
nigdy nie odważę się na sprzedaż siebie
sam
lepiej umrzeć młodo niż pokutować cały ten
czas
czarny facet nigdy nie posiądzie mnie
zaprawdę chciałbym powiedzieć Tobie
nie daj się omotać, nie zacznij zabijać
dalej nic już nie ma
tylko jest mogiła
czarnej ziemi trochę
ciemny, zimny rów
to może być Twa mogiła
uciekaj jeśliś zdrów
nie daj się omotać,
że wszystko dobrze będzie
ten grób będzie Twój
a Ciebie nie będzie ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.