Czas w kolorze burgundu
W kolorze burgundu – jej ulubionym
– topisz swoje ciało.
Nieśmiertelnik z jej słowami
Chowasz pod ubraniem
Pod sercem nawet
Gdzieś w żyłach wieńcowych
By za każdym do mózgu krwi uderzeniem
Czuć ją na nowo.
Nie potrzebujesz już wzroku
Patrzysz, nie widząc.
Interesuje cię tylko
Żarliwa konsumpcja
Ciał nowych, ciał żywych.
Ja, ja – ciało, ja – dusza
Jak podmuch wiatru
Lód dla ochłody
Mogłabym zająć przestrzeń w umyśle
Gdzieś za oczodołem.
Nie w sercu
Bo tam mieszka ona.
Czekasz więc, by życia dopełnić
Jak przykrego obowiązku.
Na transport do miejsca
Gdzie nie w twoim sercu
Lecz pod jednym dachem
Będzie mogła z tobą zamieszkać.
Lecz nikt nie daje gwarancji
Na szczęście wieczne, prawdziwe
Wolisz więc trwać
W bezruchu uczuć
Karmiąc swą miłość
Kolorem burgundu.
Wiersz wysnuty na nitce ze snu poniedziałkowego.
Komentarze (2)
Ołówek ,napisać jest łatwiej niż rozumieć piszących
(oczywiście napisany wiersz jest niebanalny)
pozdrawiam
Wiersz niebanalny, zmusza do myślenia, a myśli w
słowach poplątane jak senne marzenia...kluczem i
klamrą otwierającą i zamykającą wiersz jest kolor
burgundu...
słowa odczytałam jako rozważanie zależności ciała od
duszy, ciała od ciała... tu plącza się uczucia
pomiędzy kochaniem a brakiem, pomiędzy
marzeniami...... w kolorze burgund... świetny z
uznaniem punkt... ;-))) vel atma