Czas przemijania.
Ktoś mnie przylepił.
Trzymał przy ziemi,
uporczywie, bezustannie.
Miodem kłamstw.
Kruszyny rzeczywistości
w hibernacji psychicznej,
w stabilności ruchu.
Chwieję się.
Fałszywy wicher wokół mnie,
się zbiera.
Tuszuje pot myślenia,
istotę ucieczki.
Opętana nadzieją,
wojenną barwą miłości.
Zniewolona tęsknotą,
przeklęta, brzemienna, naznaczona.
Grzeszna.
Udało się.
Ha! Wreszcie się uniosłam!
Myślałam, że...
Że mogę dotykać chmur.
A ktoś powiedział:
- Dorosłaś.
Brutalny spadek.
Zamrożenie.
Ponowne.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.