czasami
czasami bywamy blisko czasami sie oddalamy jak skały bezustannie odpierające uderzenia fal bezustannnie ich atakujących czasami mysle ze chciałbym byc wolny jak ptak na niebie ale potem mysle ze może by mi brakowało ciebie twojego słowa usmiechu twarzy głupich gestów problematyczbych słów błękitnych fali uderzających burty mojej łodzi tak stale stojacej na lądzie jak twoje słowa tak dokuczliwe jak niekączace sie odgłosy wbijąjacej sie piły w twarde ciagle zywe drzewo jak lasy wycinane tylko dla pieniędzy jak niewrazliwosc społeczna dla ludzi zyjących w nędzy i tylko te niebo tracące barwy zanikające powoli dające odpocząc troche ksiezycowi wznoszacemu sie powoli ,lecz smukle ponetnie tek bezosobowo uśmiechającemu sie samemu sobie kiwającemu z daleka pierwszym przybyszą nanowej ziemi ,pierwszym mazenia i cywilizacjie bezustannnie go nekąjacej i mysle ze niewiem czy jest dobrze
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.