cze-kai
musisz poczekać pomiędzy krzewami
jaśminu
zaglądającego w oczy niczym łza oddechu
przetrzymując doskwierający ból rozłąki
niczym kryształ
uwierający w nocy przez rozsypujące się po
podłodze pierze
wytrzymasz trudy nieprzespanej nocy skoro
nie dano nam wyboru
pochłaniając szklany krzyk przestrzeni i
pyłu pochodzącego
z południowego zachodzącego smakiem
rozkwitającego nieba
sypiący się w oczy jak czarnoziem bólu u
stóp gołych nieba
rozpłomienionych pochodni u wrót nieznanego
z bieli
a kiedy zamkniesz przerażone oczy otulone
wonią jawy zrozumiesz
niezmącone szlaki chroniące błękitną
pomiędzy
żurawiami odpoczniesz niczym jastrząb po
walecznej wygrywając
miejsce do życia w mojej i własnej
przestrzeni
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.