czekam na ciebie
kochaj mnie
hojnością swoich ramion
dotykaj mnie
zakończeniami zębów
myśl o mnie
perwersją snów najgłębszych
weź mnie
z całym powietrzem wokół
i insektami które
już
napoczęły mój mózg
błagam, zrób moje nogi
od nowa
a ręce zamień w płetwy
posadź na mnie ostrza
mogę być pomnikiem chilijskiej
prerii
i nie czerpać wody z zewnątrz
przez jak nie lata, to miesiące
mogę być jedną nutą
panie Morricone
mojej poezji
milknę
przepraszam
czekam
jak otwarta
i pusta
świątynia
nie zapisana żadną religią
Komentarze (9)
lubię jak dobierasz słowa, lubię się zastanawiać co
oznaczają, lubię czytać:)
Marto tak sie zastanawiam na kogo czekasz.?
jestem pod wrażeniem
To od nich będzie zależało kto zamieszka w tej
świątyni:)Piekny !!!!!Pozdrawiam cieplutko+++
potulna, spragniona...
i najważniejsze - sobą być.
jak otwarta
i pusta
świątynia
nie zapisana żadną religią... nadzieja na nowe , do
czego będzie można się modlić ,tworzyć , ale wszystko
zależy od nas samych,dobry tekst
pusta światynia , bez religii. A jednak w coś
wierzysz.Czekasz...
Bardzo pieknie.Uwielbiam Twoje wiersze
Martusiu:)Pozdrawiam serdecznie:)
W ciekawy sposób wyrażone oczekiwanie na miłość.
Pozdrawiam.
Dla mnie rewelacja :)))) Pozdrawiam