Czekanie
Przez papierosy zgęstniało powietrze.
Siedzę znów sama, znów piszę wiersze.
Do oczu mych wdziera się tylko cisza.
Niczego nie słyszę, więc też nie
uciszam.
Czekam jak zwykle, lecz dzisiaj z
uporem.
Może zadzwonisz... Może wieczorem...
Myślami już dzisiaj bazgrałam po
ścianie.
Nie było Cię na noc, wciąż czeka
śniadanie.
Łzy płyną po licach, lecz czas
niekoniecznie.
Jak długo trwa miłość? Bo dla mnie
wiecznie.
Znów kładę się spać, licząc złe mary w
koło.
Ty się uśmiechasz. Mnie nie jest wesoło.
Komentarze (2)
Twoj smutek i jego ignorancja. Nasuwa się myśl, jaki
ma cel cierpienie, jesli nie ma miłości?. Piękny
wiersz.
ciekawie napisałaś natłok mysli , sam smutek ,
pozdrawiam