2 czerwone duchy
Moje wyobrażenie momentu zakochania względem drugiej osoby...
Skroplona z piór aniołów
zanurzona w białym pogłosie,
zrodziła się jak feniks z popiołów,
czy kiedykolwiek ktoś pomyślał, że,
Pragnąc hałasu, poezji, lirycznych
przekleństw,
wszystko zastygło w bezruchu,
w raju, gdzie miłość trwa od zawsze i
wszędzie,
w lesie czerwonych duchów,
Pajęczyny zmysłów kołyszące się na
wietrze,
w nocy gęstniejącej od czasu,
purpurowy wiatr, co tworzy powietrze,
czerwone duchy nadal chcą do lasu,
Na harfie uczuć złożyliśmy piękną pieśń
złamanym wichrem przecieliśmy samotności
koniec,
śrubującą po przestrzeniach, wciąż daleko
gdzieś,
jak mi dobrze, w miłości tonę,
W czerwieni dwojga półksiężyców,
wytańczyłem noc tysiąca godzin,
w głębinach słów, parze czystych bytów,
nic nam nie zagrozi,
A ja dam Ci nieistniejący bukiet pijanych
gwiazd,
dziewczyno o 4 głosach roztańczenia,
uwolnię od pustyni zmarnowanych szans,
mój skarbie, sensie istnienia,
To zimowy cień białego mroku,
a ja łzawię żarem, czystym ogniem,
witalne skazy niebieskich oczu,
Twoje oczy iskrzą jak pochodnie,
Dookoła na gałęziach,
mroźno-czarne siedzą kruki,
czerwień duchów biega wszędzie,
śnieg melancholię tworząc nuci,
A sny odpływają z dźwięków,
trawa ucieka spod jabłoni,
gdy czas wierci się od lęków,
w galopie roszalałych koni,
To ten stan, co odbiera mowę, wytrąca ze
słów,
to wszystko przez Ciebie moja kochana,
wzgórza okryte winem, sznurem chmur,
przez synów wiatru złotą aurą ubrana,
Istoto obleczona świętą zbroją,
nakarmię Cię poezja, jakiej nigdy nie
zaznałaś,
w spektaklu wymyślonych przyjacioł, co w
życiu toną,
uczynię się powietrzem, byś tylko Ty
przetrwała,
Łabędziu tańczący na wodzie,
dziewczyno napisana z pomruków, co
grają,
Księżycu brodzący w kosmosie,
o bosych stopach lilio, Ty - mój anioł,
Wzrok się rozmywa,
pijany przez myśli, dotyk, słowa,
lecz czasem tak to już bywa,
że nie ma się gdzie przed Tobą schować,
Wychyliła się łuna księżycowego blasku,
osnuta pajęczyną jakby ze snu,
ukoiłaś mnie chwilą szeptanego wrzasku,
mrucząc mi do ucha znów,
Ucieknijmy,
w krainy baśni,
w krzywizny jaźni,
Posklejani z rozkoszy spojrzeń,
gdzie czasu nie liczą, czas trwa
wolniej,
Tam gdzie będziemy istnieć w naszej
trwodze,
tam gdzie, wszystko jest i nie ma
niczego,
gdzie w ciemnościach wiersze nie utykają na
jednej nodze,
gdzie wszystko lata, a złe ? Nie ma
złego.
Oto fizyka miłości,
historia 2 czerwonych duchów,
potęga smaku, raju i drewnianego nieba,
baśni o różanych zakończeniach,
oto wieczór dwojga ludzi, który może
spotkać każdego z nas.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.