Z czetech do jednego
Było ich tylu że świat mój zamknął się
Czułam że musze z tego wyrwać swe Ja
Ale chęć igraszek zasłoniła mi oczy
i już nie iwedeziałam jak dalej gra się
toczy.
po omacku szukałam tego jednykego.
Z czterech stron czterech ich. Wybierz
jednego.
Jednego zabrał czas, innego praca...
Trzeciego, ulubionego porwała skąpa
taca.
Dwa fronty były trudne, ten jeden z tacą
poszedł sam...
Zostałeś właśnie ty...Powiedz, czy cię
znam?
Czy wytrwasz tutaj ze mną,
nie pójdziesz tak jak oni?
Czy jednak może wolisz... Bym żyła w swej
niedoli?
Nie, zostań... Nie mozesz tego zrobić...
Prosze ... nie więcej... miłości nie
uchronisz ?!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.