Człowieczek i jego wózeczek
Codziennie pod okno przychodził brudny,
brodaty człowieczek,
Za sobą na sznurku ciągnął koślawy
wózeczek.
W śmietniku szukał puszek, złomu,
zeschniętego chleba,
Czasem pety zbierał, czasem szmaty. Taka
widać jego potrzeba.
Do ludzi się uśmiechał, choć ci go łukiem
omijali,
Do dzieci zagadał, choć ci się z niego
wyśmiewali.
Koty dokarmiał, psy głaskał, po pyskach
klepał,
Potem swe skarby pakował i dalej wózeczkiem
telepał.
Mijały lata, broda człowieczka się
wydłużyła i posiwiała,
Lecz historia jego życia chyba w miejscu
stała.
Wózeczek, makulatura, złom, puszki,
sznurkiem związane,
Aż kiedyś nie przyszedł. Jego koty sieroty
zostały same.
Dwa dni później wózeczek w kontenerze
wylądował
Jakby człowieczek celowo tam go sobie
schował.
Ktoś inny go znalazł, zreperował, wymył w
kałuży,
Dziś koślawy wózeczek innemu człowiekowi
służy.
Ale brakuje mi jakoś biedaka z wózkiem
skrzypiącym
W czapce na bakier, nigdy nikomu nie
wadzącym.
A kotom, tak cichaczem, nie raz i nie
dwa,
Mleko, kitkaty i inne smakołyki dziś
podrzucam ja.
Śpieszmy się ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.