Czwarta współrzędna
Zapachnieniem odurzyło i wybyło.
Rozkleiło, jak plakaty, kilka chwil.
Po czym... w mroku, jak w gęstwinie w nim
się skryło.
Zagadkowo... chociaż przyznam - miało
styl.
Teraz wiszą rozlepione i zastygłe,
aż zegary przystanęły ogłupiałe.
Niegdyś chwile, były całkiem
niedościgłe,
teraz wiszą, w gęstym mroku sztywne
całe.
Dziwna sprawa, przyznać muszę -
nietypowa.
Czas jak ciasto, możesz śmiało kroić
nożem.
Od absurdu, rozbolała mnie już głowa,
przed oczyma - Króla Ducha - widzę łoże.
Ale idę, aby przyjrzeć się im z bliska,
zwykle gnają. Bezrozumne. Opętane.
Nagle jedna, niczym bańka wody pryska,
ukazując swoje wnętrze niepoznane.
Przystanąłem, aby zgłębić to zjawisko,
jakbym przez nią, był do tego
wyznaczony.
Z przeświadczeniem, iż zobaczę teraz
wszystko
- niepodzielną ciągłość czasu, lub -
chronony.
I ujrzałem całe wnętrze, jak na dłoni.
Zrozumiałem do tej pory niepojęte.
Bezcennego czasu, w życiu - masz nie
trwonić.
W jądrze chwili - ludzkie losy są
zaklęte.
excudit
lonsdaleit
00:01 Czwartek, 19 stycznia 2012 - ...
Komentarze (18)
Ech życie jesteś naszym skarbem :)
pięknie, skłania do zadumy, rodzi refleksje... puenta
udana, mądra, trafna
Ciekawy wiersz. Pozdrawiam ślicznie