Czyliż my potrzebni sobie panie?
Aliż to dziwne nie myśleć o Tobie
aniele boski, szczęściu mego życia
natchnieniu twórczości, źródle sensu
istnienie mego na ziemi tej ubogiej.
Tak nagle w nocy z księżycem na niebie
wśród mgły tętniącej nadzieją
zmianą wszystkiego, świata odwróceniem
trafiło mnie, oczęta zamknęły się głośno
nie widzę już sensu - czyliż trudne to?
Może lisz to prawda może lisz to nie
słoneczku nie robi to różnicy
bo zamknął się w własnej utopi
a czyż to będzie utopia dowiemy się w
potrzebie.
Dziś mnie nie rusza nic
Panie mój czuje się wolna
ino nie wiem co będzie za chwil kilka
gdy znów Cię ujrzę
więc kotku odetchnij chwilkę
nabierz powietrze w usteńka
rozejrzyj się dookoła
czyż mnie dostrzeżesz - daj znać
poczekam
pod natchnieniem "potopu" pisane i chwil płynących strumieniem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.