CZYSTE KPINY
leży
dopadło go życie
wciąż jeszcze ślad stopy
na twarzy odbity
od kija pęknięta
skóra na policzku
zabijał oddechem
dawno temu syty
z dłową w niebo prosił
nakryj sie
stoliczku
w powietrzu zamarzła
wyciągnięta ręka
latarni błysk ustał
co drogę do brzegu
opadły powieki
opadła mu szczęka
ugiął się stoliczek
pod pokrywą
śniegu
autor
rubioguapo
Dodano: 2008-08-22 00:20:19
Ten wiersz przeczytano 595 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
W życiu na wysokich obrotach nie zauwazamy już niczego
i nikogo.Liczymy się tylko my.Reszta , co tam
reszta.Nieprzystosowani do życia.Czy tak musi być?Dużo
prawdy i smutku w Twoim wierszu.