Dawno temu
kiedyś mógłbym się zmienić
kontrolować samego siebie
nie zwracać uwagi
na potrzeby innych
pewnego razu byłem i kochałem
zegar tykał
wiedziałem co to oznacza
mogłem być inny
wieczny buntownik
ten jeden niepokonany
defenestracja mojego serca
jak za pierwszym razem
cały świat dla mnie
jestem strudzony
ciągle w drodze do nikąd
mieć kogoś kto powiedziałby mi
gdzie iść i w jakim celu
z chłopca który bał się ciemności
wyrósł ktoś którego nadal przeraża
wiem że tam w rogu
czai się kolejne 20 lat
w nocy kiedy kładą się wszyscy
ja nie mogę
nie wytrzymuje ciszy
samotności dzwięków
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.