*Demeter
Połowa listopada.
Mróz.
W szklistej pozłocie księżyca
błyszczą srebrne noże,
sopli rozwieszonych na rynnach.
O nieszczęsna Demeter,
Dlaczego tak wcześnie
zegnasz córkę swoją.
Czyżby ci łez zabrakło
już nie umiesz płakać?
Swym bezsilnym gniewem
ścięłaś serce ziemi.
Persefona twa córka wróci,
z pierwszym śpiewem skowronka - wiosną.
Nie płacz gorzka Demeter
życie ludzkie,
to wieczne pożegnania, powroty.
I choćby tysiące lodowych sztyletów
wbito w serce twoje
to i tak za mało,
by zabić tę największą
która ciągle świeci,
a której NADZIEJA na imię.
Komentarze (33)
Nadziei nie traci się tak szybko, bo ona umiera
ostatnia... tu na Śląsku wierzą w to wszyscy.
Pozdrawiam, Kropelko, i plusik zostawiam, bo wiersz
piękny :) B.G.
Przepiękny wiersz.
Nadzieja, dobrze, że jeszcze jest.
Pozdrawiam serdecznie :)
Piękny wiersz, z odniesieniami do mitologii greckiej,
Kaziu,
co prawda u mnie jeszcze tych sztyletów nie widać,
póki co jest 3 na plusie...
Masz rację nadzieja umiera ostatnia, pozdrawiam
serdecznie, podziwiam za wiersz:)