Demon
W tych dniach świat był dla mnie inny
Ponury i w smutku niezmierny
Wśród gęstej nocy śpiew słowika
Jak trunek do głowy przenikał
Upajał i zniewalał
Na myśli rozsądne nie pozwalał
Niewdzięcznego wzruszenia
Dawał dar sztuki natchnienia
Nagłą tęsknotą gościł we mnie
Jakiś zły duch odwiedzając mnie tajemnie
Smutne jego oczy były,
A słodkie słowa truciznę kryły.
W duszą mą jad sączył chłodny
Śmiertelny choć cudowny.
Kusił niestrudzenie.
A piękno nocy określał urojeniem.
Opatrzność nazywał bluźnierstwami
Gardząc moimi twórczymi natchnieniami.
Miłość i wolność go nie wzruszały,
Nazywając to wszystko czczymi banały.
Niewiarą w naturze swojej,
Nie błogosławił żadnej rzeczy,
Odszedł niespokojnie, porannie
Obiecując, że wróci gdy noc nastanie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.