Demonie mój...
upadam...
ktoś podciął moje skrzydła...
słaba leże pośród cierni
szaty moje białe-
-zbroczone własna krwią
ból duszy rodzi łzy...
nagle stajesz nade mną
w ręku ściskasz miesz...
... miecz naznaczony moja krwią...
to Ty poraniłeś mi skrzydła!
to Ty mój Aniele!
NIE!!!
nie jesteś Aniołem...
tylko taką maskę przytdziałeś
by kolejnego Anioła zranić...
przeszyć Go mieczem cierpienia...
to Ty!
Demonie mój...
patrzysz
na cierpienie
na mój ból...
... i tryumfujesz...
obolała i skrwawiona
z trudem powstaję
wyjmuję miecz z Twych rąk
całuje usta
Ty dałeś mi ból i cierpienie...
na dzwięk mych słów:
"-Wybaczam Ci i pamietaj, że kocham...
Anioły inaczej nie potrafią... "
budzi się w Tobie strach...
uciekasz!
lecz kiedys ucieczki tej nadzejdzie
kres...
Ja-Anioł Ciebie-Demona
moją miłością zabiję...
... i odrodzisz się jak feniks
... i będziesz już tylko mój...
bezbronny...
mój Anioł!
Demon miłością nawrócony
... bo miłość może wszystko!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.