Do ... szopki
Bajka o małym chłopcu ... na święto Trzech Króli
Przed kominkiem pod choinką,
mały Antoni miał piękną szopkę.
Zrobił mu ją dziadek Alojzy,
który teraz sam nie miał czasu dla wnuka.
Stary Alojzy już od dawna zmagał się
z chorym sercem, przez co musiał dużo
odpoczywać, więc małemu Antosiowi przy
szopce pomagał tato Mateusz.
Dziadek zrobił z drewna pięknego
Józefa , Marię i małego Jezusa i szopkę
z siankiem w pierwszej zagrodzie,
a w drugiej tato Mateusz zrobił zwierzątka.
Były tam owieczki, trzy krówki,
konik wysoki i sześć prosiątek ...
Na samym dole przed szopką zrobili piękne
kaczki , kwokę z kurczakami
i koguta co ścigał gęsi młode,
a nawet indyka ,co stawiał się kogutowi.
Mały Antoni podziwiał w swej szopce
wszystkie postacie.
Dziś spytała się go mama Anna
- która postać najbardziej ci sercu
przypadła...?,
mały Antoni bez namysłu powiedział
- wszystkie ale najbardziej przyciąga mnie
mały Jezus i jego otwarte ramiona.
Mamo, czy wszystkie dzieci wyciągają ręce,
tak jak dzieciątko ?
- nie kochanie, nie wszystkie , to mały
Jezus tak rączki do ludzi wyciąga ...
- aha ... odparł Antoni.
- Dziś tato zrobił dla ciebie
do szopki trzech królów ,
brakuje jeszcze czwartego mędrca
i masz za zadanie zrobić go dzisiaj,
bo za dwa dni jest święto trzech Króli..
- dobrze mamo, już się biorę do roboty.
Antoni ochoczo wziął się do pracy,
zapomniał o czasie jaki mijał,
o obiedzie na który mama wołała,
ciągle uparcie dłubał nożykiem w kawałku
drewna ...
kiedy był blisko ukończenia nożyk poleciał
mu za szybko i czwartemu królowi ściął
brodę po sam czubek głowy.
Antoni gorzko płakał, bo tak bardzo się
starał i nie wyszło mu to ...
Nagle zauważył jakby postacie w szopce
poruszyły się, myślał że to przez łzy źle
widzi ...
otarł oczy i słyszy ciepły głos
- dlaczego płaczesz Antoni ?
w duchu Antoś odpowiedział
- ech ja się tak bardzo starałem zrobić
ostatniego króla ale teraz to król twarzy
nie ma ...
w odpowiedzi usłyszał
- Antoni czwarty król dał Bogu wiele..
na te słowa Antoni krzyknął
- to Ty słyszysz moje myśli ?!!!
- tak Antoni, Bóg nie tylko słyszy twoje
myśli ale zna twoje intencje i czyny.
Antoni był zdumiony tym co usłyszał,
opowiedział mamie co się wydarzyło,
ale mama nie uwierzyła Antosiowi
stwierdziła, że z tego zmęczenia,
dziecku się przyśniło...
Antoś poszedł do szopki i zapytał małego
Jezusa co ma zrobić z nieudaną figurką
króla ,
- owiń głowę królowi białą tkaniną , ubierz
w szaty i przynieś mi go.
- Antoni tak też zrobił .
Z radości swojej tak szybko biegł od
choinki,
że niechcący zahaczył o kilka bombek i zbił
je.
Wystraszony Antoś poczerwieniał,
szybko potłuczone szkła wepchnął pod
kanapę,
bo wiedział, że były to ulubione bombki
mamy,
w końcu dostała je od swojej babci.
Mama i tak zauważyła brak trzech bombek,
ale miała nadzieje, że ktoś je schował, a
może Antoś się bawi ...
- Antoni, czy widziałeś moje bombki ?
- nie mamo !!!
- nikt nie widział ... dziwne?.
Zmęczona mama położyła się na kanapie aby
odpocząć i nagle skaleczyła się w palec u
nogi,
- a co to ...??? pomyślała w duchu
- no, teraz to już wszystko wiem.
Do oczu cisły się łzy, zacisła zęby
i z udawanym spokojem położyła szkiełka
kolorowe na stole.
Ponownie zadając pytanie wszystkim,
- czy ten kto to zrobił, może spać
spokojnie ?
cisza...
Antoś schował się u dziadka w pokoju,
tak bardzo był wystraszony,
że obmyślał kolejne kłamstwo,
lęk i obawa nie wiadomo przed czym, kłębiły
się w małym sercu Antoniego.
Dziadek Alojzy popatrzył na Antosia i
zapytał
- a tobie co na sercu leży ?
- mi !? nic, dziadku nic
- a jak szopka skończyłeś już robić ?
- tak , już skończyłem, to ja już pójdę do
szopki
- idź, wnuczku idź.
Stojąc przed szopką Antoni gorączkowo
patrzył na Świętego Józefa powtarzając
słowa
- gdybym ja miał twoje zdolności to było by
dobrze.
Lecz z szopki usłyszał głos
- co się stało Antoni ?
- nic, Jezu nic
Po 15 minutach westchnął głęboko,
łzy poleciały po cichu po policzku,
wyciągnął małego Jezusa z żłóbka,
wtulił Go w swoje rączki malutkie,
- Jezu gdybyś Ty wiedział
- Wiem Antoni ... cisza ... przynieś mi te
potłuczone szkiełka,
zawiń w mały woreczek i się nie martw.
Przynoś mi zawsze to co się potłukło,
przynoś mi zawsze to co skłamałeś,
Ja to skleję
***
Przyszło do swoich a oni go nie przyjęli
... mama nie uwierzyła
dziadek zapomniał , tato zapracowany
a potrzeba tylko wiary.
Abyśmy i my pomimo swoich słabości chcieli
tak jak to dziecko przynosić
wszystko co nam się w życiu podłucze,
zepsuje, gdy oszukamy, gdy ukradniemy i to
co skłamiemy itp
tym czym grzeszymy czy wielkie czy małe
grzechy przynoś mi Je ,
Ja je uleczę
Komentarze (18)
nie wiem czy mam dobrą myśl?
Ale jakby tak nie kłamać?
Pozdrawiam serdecznie
fajne miło się czytało pozdrawiam
Podoba mi się myśl przewodnia i pomysł na przesłanie.
A i łezka pod koniec spływa.
Troszkę brakuje jeszcze dopieszczenia formy. Np.
" z siankiem w zagrodzie," i
"w drugiej zagrodzie.' zmieniłabym na " z siankiem w
pierwszej zagrodzie " i " w drugiej" - tu zagroda jest
już zbędna... Pozdrawiam :)