Do M***
że mieszkam samotnie, jak w żółw w swojej
skorupie,
że czekam, na coś, w czego nadejście nie
wierzę,
że nigdy nie mówię, o tym, co uważam za
głupie,
że składam samą siebie w dobrowolnej
ofierze,
Nieznośnie dziwisz się – jak przecież
każdy,
Boli mnie to, bo jesteś dla mnie
ważny...
czy pozwalam łzom kapać tylko w
samotności,
czy moje rzęsy zawsze pozostają suche;
czy naprawdę uważam, że nie potrafię żyć
prościej,
czy moje dłonie są zawsze zimne, a słowa
– kruche,
Chciałbyś wiedzieć, lecz mnie o to nie
pytasz,
A każdy uśmiech zachłannie chwytasz...
jak wyglądałabym w długiej białej
sukience,
jak zareagowałabym na czuły dotyk,
jak śmiałbyś poprosić mnie, tak wrażliwą, o
coś więcej
jak zadziałałby na mnie całus – jak
lek, czy narkotyk,
Zastanawiasz się, odkąd mnie poznałeś,
Miło, że śnisz... o osobie tak małej...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.