do Ciebie
siedzę w nagich szarych ścianach
i myślę
wspominam dawne wspólne dni
i płaczę
biegnę jak biały koń galopem
przed siebie
wolna w przestrzeni jak ptaki
gołębie
i słaba zarazem bo wiem
nie ma ciebie
stoję i wołam Cię Mamo
nie odpowiadasz
szukam Cię wzrokiem wśród ludzi
nie znajduję
łudzę się choć dobrze wiem
nie ma Ciebie
nie ma już ramion które mnie obejmują -
zniknęły
nie ma chłodnych dłoni które ogrzeję
zniknęły
nie ma policzków które pocałuję
zniknęły
nie ma kolan na których usiądę
zniknęły
nie ma oczu troskliwych przyjaznych
zniknęły
otwieram szufladę i widzę
jesteś
szczęśliwa promienna uśmiechnięta
jak kiedyś
zostawiłaś mi siebie w sercu
i na tym
szarym
zdjęciu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.