Do Ciebie...
Nie pukając, wejdź w moje życie
w ubłoconych butach,
stawiając kroki na białym dywanie
przejdź przez salon,
usiądź na kanapie i powiedz:
- Zostanę na dłużej. Nie wyjdę nad
ranem...
Ze mną trzeba siłą!
Cios za ciosem, by przebić gardę.
I nie od razu zrobię Ci herbatę,
a podając pantofle, nie powiem:
- Ściągnij te buty, proszę.
Skorupa uczuć moich twarda,
lecz gdy rozłupiesz orzech,
racząc się jego smakiem...
- Smacznego! - powiem, dodając:
- Chcesz jeszcze troszkę?
Komentarze (3)
Ciekawa instrukcja zdobywania zaufania...
Pozdrawiam :)
Bardzo przyjemny wiersz, a zakończenie super.
Pięknie piszesz Miłoszu o miłości. A ta skorupa uczuć
jest naprawdę twarda. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie
i życzę miłego dnia.