Do diabła...
Idąc przez życie z podniesionym czołem
udowadniałem, że jestem coś wart
Niosąc ze sobą trud bytu z mozołem,
potasowaną talię barwnych kart
W pokera śmierci zagrałem z diabłem
chcąc, by odwrócił złą passę życia
Przegrałem, w tarapaty spore popadłem
oddając duszę do długów pokrycia
Poszedłem po pomoc do anioła stróża
Aby wymodlił coś w mojej intencji
Zamiast przeprosić, udałem tchórza
Bojąc się mocy diabelskiej konkurencji
Nic nie zostało z dumnego człowieka
Skryłem w kieszeń talię zgubnych kart
Od jutra los inny już na mnie czeka
może u diabła będę więcej wart
Komentarze (5)
Ostro dzisiaj zagrałaś! I miałaś trudnych
przeciwników...Pokazałaś jak słaby jest człowiek i jak
się miota pomiędzy dobrem, a złem...Brawo!
nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji, jaką można
sobie wyobrazić, człowiek zdolny jest do -
Nadziei....do takiej refleksji skłonił mnie Twój
wiersz:)
Ciekawa tematyka wiersza,lecz czy pakt z diabłem do
czegoś dobrego doprowadzi?
Niezły... naprawdę dobry wiersz
Lecz nawet pakty z diablami nie wychodza tym, ktorzy
je zawieraja w karczmie o nazwie "Rzym". Wspolczesna
wersja tez mi sie podoba