Do Grobowca
Stało się to chwilą rzeczywistą,
na wieki odlane grobowce,
ktoś do nich dobijał się w oddali,
na daremnie, szczelnie skryte...
Ucichły ich szepty i noc zalana odeszła,
znikły w ciemnościach marzenia rozmyte,
pozostało jedynie pragnienie wolności,
dziurawe zgorszenia sitem...
Patrzył też Bóg na to, ale i on się
odwrócił,
wolną rękę zostawił stałym bywalcom.
Nie groził, nie wzmagał piorunów,
bo stali powłoką dzikich uczuć,
jak kamienie na szczycie góry-głupota...
...kolejny trochę zawiły mój wiersz dotyczący nas,naszych obaw i samej śmierci...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.