Do jesieni
Dziś strasznie późno wstawiam wiersz, ale remontująca ulicę koparka zerwała światłowód i nie miałem internetu.
Raz jesteś kolorowa, raz
deszczowo-szara;
Zawsze przy mnie, bom w jesień swą wkroczył
– jesieni.
Chciałbym ciebie opisać, lecz próżno się
staram,
Bo twój widok się z każdym tchnieniem
wiatru zmieni.
Ciągle inna: Czerwoną wabisz jarzębiną,
Która aż tętni ptaków śpiewem i
trzepotem;
Wnet zazdrośnie otulasz krzak mgłą
buro-siną,
Chmury taszczysz po niebie, by skropić go
potem;
Lecz prędko cię to nudzi, kończy się
ulewa,
Wiatr znowu przywołujesz dla zmiany
scenerii.
On mgłę nad ziemią, chmury na niebie
rozwiewa
I teraz w brylantowej krzak jest
biżuterii.
Słońce milionem błysków odbija się w
rosie,
Ale już nie tak pali, wręcz zimne są
noce.
Jest chłodniej, ale za to prezenty
przynosisz:
W lesie grzyby, a w sadzie dojrzałe
owoce.
Jeszcze umiesz być piękna: gdy zachodem
płoniesz,
Kiedy trzaska ognisko, szczypiąc w oczy
dymem;
Lecz ty i ja to wiemy: coraz bliżej
koniec,
Zamiera wegetacja. Czas przywitać zimę.
Komentarze (17)
Witaj, Jastrzębiu :-) :-)
Nie na próżno :-) Wspaniale opisałeś tę moją ulubioną
(obok zimy, hehe) porę roku. I... Porę schyłku...
I ten trzask ogniska... Ech...
Przepiękny wiersz :-) Pozdrawiam :-)
Jesień to kapryśna pani. Jest dla sióstr - pór roku
gościnna, zaprasza, by swój urok pokazały. My ją
kochamy, gdy w barwne szaty przyrodę ubiera. Na taką
kolorową i złotą - czekamy. Miłego wieczoru:)