Do Limeryka
Limeryku, Limeryku, jak ja dobrze ciebie
znam,
ty frywolnie i plugawo zaczerwieniasz
twarze dam.
Chociaż mrużą swe oczęta,
choć kołyszą się na piętach,
chociaż zamykają uszy,
to w nadziei, że ktoś ruszy
w ich kierunku i opowie,
co też autor miał dziś w głowie.
O czym sprośnym mówić chciał,
co w zanadrzu myśli miał.
Bo w wierszykach tych ciekawych,
nikt tak wprost nie kładzie kawy,
by na ławie ją postawić,
lecz chce rymem gorszyć, bawić.
Stąd limeryk taki cwany,
że z głuptaków robi dzbany.
Za to mądry i nie głupi,
Limeryka zawsze kupi.
Komentarze (6)
Otóż to! :)))
Uśmiechów sto!
i Pozdro...:))
Wiersz ok, ale czy to fraszka czy tylko słowna
igraszka?
Świetnie.. :)
na wesoło
fajne!
:)