DO LOŻY POETY
Przystanek z betonu lożą poety
A nie podobny nawet do miejskiej szalety
Tutaj na murze zaklęte są słowa
Trafiają i znikają jak choroba morowa
Miłował się w turpizmie młody artysta
Co w szczątki obrócił butelek odbicia
Ławka jak ołtarz uświecony czekaniem
I słowa chłopaka wyryte nożem dla
dziewczyny
W kącie zostawił podpis mówiący
Vanitas vanitatum i runął na ziemie
Na przystanku wiejskim bezruch szachowy
Przez dno podłogi widać martwe gołębice
Padły od wskazówki zabetonowanej zegara
Może ją ruszyć śpieszę się do rodziny
Na opuszczonym przystanku zrobię sobie
bazę
A nie podobny nawet do miejskiej szalety
Komentarze (2)
Niby nierówny wiersz, ale jednak jakaś głębia w nim
jest. Zmusza do wysiłku intelektualnego :)
Pomysł byłby Ok gdyby jeszcze wykonanie za tym szło.
No szkoda, bo się mocno wiersz chwije przez co chwieje
i przyjemnością czytania.