Do niespełnionej Nadziei
Łyska po szczytach lodowca,
Tnie spienione fale,
Pokłada wielkie haszczyny,
A we mnie zabija talent!
Mknie spiralą, przejęta,
Z iskrą młodej zorzy,
Spada niczym zdumana,
W sobie nie czuje bólu!
Wozy prowadzi w manowce,
Odcina przewodnie warstwy,
Zbiera ostanie krople,
Trwogą przejęte płaty,
Ściąga w głębiny flotę,
Przebija pomocne żagle,
Aż masztem odwrócone
Całe wzejdą na dno!
Motto w nadziei zaklęte,
W mroczne kąty wpędza,
Jak wydostać się z stamtąd,
Gdy trawi jad węża ....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.