do pana T.
panie T...
rzeźbiarzu słowa zręczny i znający
rzemiosło swoje
mówisz że czasem miewamy sny...
tak,czasem pamiętam jakieś skrawki obrazów
ze snu
kawałek nieba, linię horyzontu
szum wiatru w uszach,chmury
a potem nic,znowu nic
i zapominam sen
giną klatki filmu jakby czas biegł dla nich
szybciej
panie T.... zamyślony nad książką
czasem wracaja wspomnienia
czasem widzimy przyjaciół których już nie
ma
już nie istnieją,lecieli zbyt wysoko
zapatrzyli się w słońce
my zostaliśmy
my codziennie układamy klocki od nowa
w bałaganie codzienności
w bałaganie...panie T...
ale oni wracają śmieją się, zamyślają
coraz mniej i mniej...
czasami trudy dnia nie dają mi spać
leżę wtedy i słucham
słucham własnego serca
uczuć które tłumię i dźwięków ulicy
akordów z całego dnia,czasami dysharmonii
i myślę wtedy o tym całym bałaganie
osobistym,społecznym...uczuciowym
żyjemy w bałaganie panie T...
rozgardiasz,rozsypka uczuć,siły,niemocy
miłości
na nic sprzątanie,odsuwanie starych szaf
za którymi leżą zagubione słowa,kilka
myśli,wspomnienie z gór
bałagan jest w nas,my jesteśmy bałaganem
a on nami
i na nic sprzątanie ,wycieranie kurzu panie
T...
na nic nowy układ mebli
nie od nas zależy wystrój tego
mieszkania
Tomaszowi Woźniakowi przyjacielowi,poecie,który nie tępi pióra...
Komentarze (1)
Ciekawie napisany jest Twój wiersz...szczególnie
podoba mi sie kilka wersów.... Pozdrawiam