do poety
nasycony wiersz dedykowany poecie Mariuszowi Ciszkowi. Post factum i pośmiertnie - gen. W. J.
Czasem... - drugie dno widzę... (- jakbyś
pisał do mnie).
Podnoszę Twoje róże – i w ogród
zasadzam.
Traktujesz... (- fakt... - przytomnie) –
miłości bezdomne,
nie-me życie – trącone – kopytkiem
Pegaza.
...........................................
...........................................
Towarzysze odeszli... - Spisuję
historie...
(co wydarzyć się mogło – tylko w naszej
jaźni).
Chcę... - dać – prawdę... (- ich marzeń).
Pióro – w ręce zbrojne(j)
kreśli mity – w posągi... - (w) pejzaże
przyjaźni.
(xyz):
"Kiedyś – niosłem...- głupi "gówniarz" –
czerwone chorągwie.
Pod imieniem, nazwiskiem... - więc –
zbierałem razy.
Lecz - mieć (- miałem) – wszystko... - I -
pozostał po mnie...
- tylko – obłęd!.. (- ikona). Maska mojej
twarzy."
.....
"Wiersze – pisuje ksobnie..." - tak powie
psychiatra.
("Don Kichot się narodził"). - Bywało... -
choć – "skromnie..."
podszyty (- szeptem wiatru...) - poruszając
wiatrak
mełłem – na proch – plutony... [- A
tragiczny żołnierz...
- był "martwy" – jak t-rybik. - W ławie
oskarżonych....
- wciąż - czułym instrumentem śród ławy
przysięgłych
i – gołębiem... (- puszczonym ...) – jak
list - polecony(m)
do... - od pożogi wojennej – strzegących
jastrzębi.]
.....
Tak mówią - urojenia. - Dziwny splot
wydarzeń.
Niestety! - wyobraźnia!.. ( "od
schizofrenika")
(Przenikał – jak medium – w ciemne
korytarze
- i - " stroił"*– pokoje – w obcych mu
językach.)
[ Czytać trzeba te wiersze – przez pryzmat
obłędu.
Wiem dokładnie: nic nie wiem! (-
wszystko!..) (- szlag by trafił!...)
W dualnej Europie? (- w pilota
zasięgu...)
mały chłopiec – ssał mleko... - i –
czerwone raki].
.....
- Róże? - może się przyjmą... - choć płatki
ich więdną...
- Ana, Hana... – i Kasia... - Alicja na
koniec.
Każda – miała swe szczęście... - Ale –
żadna ze mną...
bo – odszedłem... - po "synajsku..." (od
zmysłów) – w pogromie.
["Sięgał – gdzie wzrok nie sięga!.." (-
alkohol?.. - czy "Schiza"?)]
(Ośle uszy przyprawią i długi nos z
drewna...)
Niejeden mnie – obśmieje... [(- wielu!) –
naubliża...]
[- Każdy – zna bieg wydarzeń (- swą
prawdę)] – a jednak...
" Kiedyś... - napiszę piękniej? (-
tautogram?.. - telestych?)
- gdy wiatr – od wschodu – zmięknie. -
Zapragnę, zatęsknię...
(i – odpiszę... – o przygodzie – w alejach
czereśni...)
Dzisiaj – widzę – na wodzie – moich oczu
klęskę".
.....
Może... [– tylko dziewczyna(!..)] – spojrzy
w moją stronę
( i zaskoczy:)
" Wiktorze! - a ja wierzę!.. - że to nie
jest koniec."
27. 06. 2016 r.
* - "stroit" - j. ros. - budować
Komentarze (19)
Wiersz mnie wzruszył. Pisanie i wyrzucanie z siebie
niepokoju i dręczących wspomnień - najlepiej uspokaja.
Pisz - bo Twoje wiersze są mądre i piękne. Pozdrawiam
cieplutko, pomyślności:)
Fajne pozdrawiam
Bardzo ciekawy i bardzo osobisty wiersz. I jak jastrz
napisał "zapada w pamięć" i zmusza do zastanowienia,
przypomnienia pewnych faktów, budzi wzruszenie i
smutek.
Pozdrawiam ciepło i serdecznie :)
Mam garść uwag. Może zacznę od końca:
1. "Kiedyś... - napiszę piękniej? - tautogram?... -
telestych?"
Nie musisz. Wiersz zapada w pamięć dzięki formie, albo
treści. Twoje wiersze mają tyle treści, że nie
wymagają kunsztownej formy.
2. "Ana, Hana... – i Kasia... - Alicja na koniec.
Każda – miała swe szczęście... - Ale – żadna ze
mną..."
Możesz żałować, ale nie powinieneś się winić. Twoje
wycofanie się w stosunkach z kobietami wynika z
poczucia odpowiedzialności, a jednocześnie z
przeceniania destrukcyjnej mocy Twojej choroby. Ty
(może podświadomie) chciałeś je uchronić i dlatego nie
całkiem się angażowałeś.
3. "tragiczny żołnierz...
- był "martwy" – jak t-rybik"
Bezpośredni dowódca może podchodzić do żołnierza
personalistycznie. Generał (nie tylko WJ) musi
wyznawać filozofię Majakowskiego ("Jednostka niczym,
jednostka bzdurą"). Inaczej byłby zwariował.
4. "Kiedyś – niosłem...- głupi "gówniarz" – czerwone
chorągwie." Ja też miałem (krótki) okres w życiu,
kiedy wierzyłem w Ustrój sprawiedliwości społecznej".
Byłem nawet kandydatem do ZMS-u. Moja (z dzisiejszego
punktu widzenia) przewaga nad Tobą to kwestia
przypadku. Nigdy nie bałem się mówić, co myślę.
Widocznie uznano, że moje poglądy tak nie pasują do
ZMS-u, że - jedynego w całej szkole - nie przyjęto
mnie. A więc to, że pozostałem "niezrzeszony", to
opieka Opatrzności, a nie moja zasługa.
Pozdrawiam