Do winnego
Stoję sam u Świata przepastny bram.
W tłumie, lecz jednak wciąż sam,
Stoję u Świata przepastnych bram.
Czy tego chce ,czy też nie,
W tych bezimiennych milionach tkwię.
Oni to wiedzą, wiedzą że...
A Ja nadal chce być tym, który wie.
Na los niewidzialnego skazałeś mnie.
Na los cienia w ciemności.
Na los światła w jasności.
Na los bez miłości.
Więc pytam Cię : Dlaczego mnie?
Ja nadal chce być tym, który wie.
Czy sił starczy mi?
Czy też będę taki jak Ty?
Kamieniem wypalonym do cna,
Bez śladu dawnego płomienia.
Nieczułym na wpływ świata tego,
Czekającym
na przybycie następnego,
Wrakiem człowieka wypalonego.
Tak?!
Więc zniknę jak cień gdy świeca gaśnie.
Pod bazyliszka wzrokiem dusza ma zaśnie.
Umrę dla świata w bezimiennych
milionach.
Być może, gdy on się odmieni,
Powstanę jak prastary Feniks.
Z popiołów serce me znów urośnie.
Powitam je jak życiodajną wiosnę.
Będę wierzył w to, w co nie wierzyłem
Gdy pierwszym życiem żyłem.
Będę tym który wreszcie wie,
Że miłości piękno istnieje.
Zaś serce me płomieniem stanie się.
Już NIGDY nie zgaśnie.
Do tej której wciąż szukam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.