Dom
Moim Przyjaciołom, Adze i Wojtkowi - rodzicom Zosiuli i Kacperka
Takie codzienne wasze życie
tułacze, ciągle na kartonach:
w doniczce kwiatek wędrowniczek,
szafka na stałe rozkręcona.
Pośród niknących z horyzontów
złudnych widoków „m”
własnego,
marzą się cztery proste kąty,
gdy wokół stołu gościnnego
dzionek się kończy roześmiany
w domu rodziny co bez domu,
nutką nostalgii zaprawiony
– przytulnie ciepły wśród betonów.
Same mnie tu prowadzą nogi,
ze szlaków życiem wytyczonych
– nie szkoda nawet zboczyć z
drogi,
by ogrzać serce wychłodzone;
przy kubku kawy niebieskookim,
w milczeniu, śmiechu, rozgadaniu,
chwil kilka spędzić, aby potem
już o kolejnym śnić spotkaniu.
Więc proszę, chodź, poszukaj ze mną
drzwi – może są gdzieś tutaj, blisko?
–
które powiodą nas w tajemną
miłości zwykłej rzeczywistość.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.