Dostałem wezwanie
Nie martw się kochanie,
Moim dziwnym stanem.
Dostałem wezwanie,
By stanąć przed Panem.
Bóg do mnie zadzwonił,
Niby przez pomyłkę.
Bym czasu nie trwonił,
Nie uciekał chyłkiem.
Przyszła twoja kolej,
Stawić się u bramy.
Może to i boleść,
Ale ponaglamy.
Pierwszy mnie strofuje,
To już nie przelewki.
Choć ludzi miłuje,
Potrafi być krewki.
Nawet nie pytałem,
Nie wiedziałem, o co.
Trochę się i bałem,
Droczyć z boską mocą.
Pakuję walizkę,
W niej niezbędne rzeczy.
I ruszam na bliskie,
Spotkanie wszech - rzeczy.
Czyli ideału,
Więc żegnaj kochanie.
Odchodzę pomału,
Dostałem wezwanie.
Komentarze (6)
ooo... ciekawie, z polotem, oryginalnie :-) brawo :-)
Jedyna sprawiedliwość,
wszyscy musimy przekroczyć ten próg.
Jedni z wiarą o nieśmiertelności
drudzy z końcem życia muszą się pogodzić.
Nie spiesz się, wszystko w swoim czasie.
Pozdrawiam.
Wszyscy takie wezwanie dostaniemy
Bardzo prosto a zarazem poetycko o ostatnim ponagleniu
do przekroczenia kolejnego Rubikonu.Od dawna
zastanawiam sie dlaczego ludzie boją się śmierci
ciała, szczególnie ludzie deklarujacy przynależność do
religii, przecież to tylko kolejny krok pewny od
chwili narodzin.To jedna z niewielu stałych w naszym
życiu.Za treść i formę ogromny +
nigdzie nie uciekaj - wezwanie odłóż i schowaj głęboko
pozdrawiam serdecznie:-)))
Grandzie nie kuś losu, nie bądź taki chętny uciekać
przed życiem - ono jest piękne każdego dnia!
Pozdrawiam.