Droga
Idziesz przez życie wyboistą drogą,
marzenia grzęzną w siermiężnej koszuli.
Wyciągasz rękę, lecz nie ma nikogo,
do kogo mógłbyś ciężar dnia przytulić.
I tylko brzozy, w bielutkich
pończochach,
koją poszumem umęczone myśli.
Serce po cichu rozżalone szlocha.
Łez nie starczyło - wypłakane - wyschły.
Czas -zły batogiem wysmagał pragnienia.
Gdzieś w zakamarku ostatnie iskierki.
Zielone światło - gdzież ono? Wciąż nie
ma.
Buty wydarte, ale jeszcze wierzysz.
Nadzieja krzesze ostatki mozołu.
Jeszcze się kamień zmieni w piękną
perłę.
Marzeń po drodze zagubić nie wolno.
Wzejdą owocem - mimo, że odległe.
Komentarze (21)
klasyczny 11 zgłoskowiec 5/6. rymy palce lizać, treść
i forma - najwyższa półka.
pozdrawiam i gratuluję :)
I tylko tyle dopowiem, nie wiem, czy przed "zły"
potrzebny myślnik, wg mnie - nie. Reszta jak zawsze u
Ciebie - dobruchna.
Marzenia muszą być zawsze żywe.
Życie jest zazwyczaj usłane wyboistymi drogami.
Witaj,
ciepły/mimo wszystko/ wiersz i optymistyczny.
O życiu podetycko, ale zwyczajnie...
Miłej niedzieli.
Serdecznie pozdrawiam.
podziwiam pozdrawiam :)