Droga II
Zachwycałam się swoją malowniczą dróżką,
zmieniła się dziś, jak za dotknięciem
różdżką.
Zaczęły topnieć na polach śniegi,
wypełniając drogę wodą po brzegi.
Przepływają przez nią bystre strumienie,
jedynie pewnie stoją na jej brzegach
kamienie.
Woda spływa na pola po drugiej stronie,
ale tam to już stawów prawdziwe tonie.
Tymczasem u mnie coraz większe błoto,
glina namokła, nie masz pojęcia co to.
Powoli pokonując dziesiątki metrów
drogi,
krok za krokiem grzęzną w niej nogi..
Takiego błota jeszcze nie widziałam,
a tak bardzo tejże drogi chciałam.
Zanurzam się już po kostki w niej,
po prostu koszmar, zrozumieć to chciej.
Idąc coraz dalej czuję się jak w bagnie,
ale jeszcze wymacam twardy grunt na
dnie.
Prawdziwa breja z wody i gliny,
nie ma w tym mojej ni nikogo winy.
Muszę przeczekać, aż wyschną pola,
lecz dziś nie wesoła jest moja dola.
Przyjdzie wiosna i słońce z wiatrem ją
wysuszą,
wtedy w bucikach domownicy wyruszą,
spacerkiem, by zachwycać się pięknem
natury,
dziś jeszcze w kaloszach, lecz nie bądź
ponury.
Komentarze (2)
...ach te nasze drogi...czy też Drogi...
Taka jest kapryśna pogoda i nowych pantofelek na błoto
szkoda :)