Droga przez życie
Mówiłam szeptem - nikt nie słyszał
Jak szelestu chmur lub grania wody
Chowając w sobie łzy i żal wszelki
Za uśmiechem miłym i pogodnym
Delikatna wdzięczna osoba
Pełna szacunku dla człowieka
Naiwna jak dziecko wierzyłam
Wierność zasadom - rzecz święta
I jakże się myliłam przyznać
Muszę szczerze jak na spowiedzi
Mój świat runął w jednej chwili
Gdy stanęłam na krawędzi
Żal i gorycz szczelnie zamknięta
Wypłynęła jak rwąca rzeka
Delikatność pierzasta się rozmyła
W deszczu łez zranionego serca
Droga przez życie pielgrzymką
Bywa w labiryncie świata
I walką o przetrwanie wśród tłumu
By nie zdeptano jak robaka
Więc głośno krzyczę gdy coś boli
Oddzielam miłość od lęku
Z otwartym sercem idę własną drogą
Z uśmiechem ale i ze szpadą w ręku
Komentarze (6)
bardzo mi się podoba... to ja...
Pośpiech nie popłaca-dzięki.Dostałaś mnie na samą
szpicę szpady.Ile to razy pozory nas zmyliły?A te
krawędzie...Własne proste drogi i ścieżki - te są
najpewniejsze..Poza tym życie nie pieści...
masz racje nie trzeba zamykac sie na swiat...ale
musimy byc na wszystko przygotowani ...bo ludzie sa
tylko ...ludzmi...cieka wa refleksja nad zyciem
ale nie do ataku... jeśli ta szpada do obrony to
wiersz mi się podoba nawet bardzo.
czasem niestety tak trzeba...wiersz bardzo przemyslany
i dojrzały
wiersz jakby napisany o mnie... podoba mi się