Drugi równik
zarzekłem krawężnik w dzień
walki o gramy, że z nikłej pochodni
wymarzę kontury, światłem
rozlany przez bogów atrament
na zawsze z pamięci miliardów oddechów
choć całość z kijanki, po piasek
w amnezji, na zgięte jak papier
w grze chińskiej koniuszki, historii
przez wewnątrz do wizji, sklepień
płomienie
w wirze zamyśleń, inkantacji niemocy
jak sygnał globalnych, pomniejszych
zszywaczy
puści po rogach, świat bez pokus
za dwa słowa i połączenie, by zniknąć
i piórko zostawić, tak na pamiątkę
ze sklepu suwenir, powietrza i błysku
dodając ósmy dzień w kreacji
z żurnalu miłości
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.