drzwi psychologa
stałam dziś przed tobą tępo wpatrując się w
twoje drzwi.
łza płynęła po policzku.
echo w mojej głowie śmiesznie powtarzało:
dasz radę, obiecałaś, wejdź.
ale sama w to nie wierzyłam.
rozłożyłam ręce i upadłam na kolana.
otatłam łzy.
wyciągniętą rękę błagającą o pomoc
schowałam do kieszeni.
nie chcę twojej pomocy.
nie chcę być twoim brzemieniem.
nie chcę, żebyś na mnie czekała.
nie chcę, abyś była przy mnie.
odwróciłam się
i odeszłam od jedynego źródła pomocy
przekreślając je na zawsze.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.