Dziecko
Czekam na coś, na nadejście nowego,
ale zawsze spóźnione o parę długości
przychodzi z rozczarowaniem,
znowu wygrywa myśl zero jedynkowa,
spaliłem już wszystkie wspomnienia,
pogroziłem palcem dziecku, które ukryte
tkwi tak we mnie od zawsze
i zapłakałem jak ono, do wewnątrz
kuląc się w chłodną ciszę nocy,
nikt nie zobaczył, nie usłyszał,
więc zasnęliśmy zmęczeni łzami,
nawiedziły nas sny o męstwie i nadziei,
o tym czego zabrakło w mleku matki,
obudziliśmy się nadzy, nad ranem,
w mieszkaniu, w pustym łóżku,
jak misjonarze u ludożerców
na śniadaniu, nie wiedząc, że
codzienność
zawsze pragnie świeżego mięsa.
Komentarze (8)
Bardzo ciekawy wiersz:)
Jak to można na różne sposoby zadziwić kogoś.
Świetnie!!!
Pozdrawiam serdecznie.
świetny przepraszam :)
śiwetny wiesz:)
Smutna refleksja w dobrym wierszu.
Bardzo dobry tekst a puenta świetna:)
Znów coś drażni szalenie
me wrażliwe sumienie
- jestem dobry to pewne
- lepsze wrogiem dobrego.
Podoba mi się puenta tego
wiersza.
Pozdrawiam:}