dziecko miłości
deszcz...
wciąż płaczę...
mój cień tonie w kałuży łez
Łzy płyna spływają
tocząsię po moich policzkach
powoli spadają tworzą jezioro
później morze a na końcu
łzy pływają do oceanu smutku
i mojej obawy...
wciąż kocham...
moje serce płonie
rozpala ognisko miłości
gorące jak rozżarzone węgliki
jak kamienie płonącego uczucia
rozkwita miłosny kwiat
rozkwita promieniami szczęścia
i gaśnie...
znów płaczę...
żar mojego uczucia gaszą łzy
gaszą też moje piękno i radość
zalewa kałuże jeziora
morza i oceany
tworzą rzeki i chmury
burzą się i gniotą
odpychają i przyciągają
znów zapłaczę... lecz już nie tak
zapłaczę ze szczęścia
i nie będę musiała pisać
odzyskam to co piękne
prawdziwe i czyste
a kałuże łez to będą
kałuże czystego ciepłego
radosnego i oczekiwanego deszczu miłości
wiosennego deszczu niewidzialnego dziecka
szczęścia
wiesz co do Ciebie czuję kochanie... Smoku... pozwól by dziecko miłości dało nam nasz upragniony deszcz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.