Dzieją się przypadki...
Jak mnie miłość odnalazła
pośród starych drzew w dąbrowie?
Otóż tam żołędzie zbierał
sam pan leśnik co się zowie!
Kręcił się gajowy młody
pośród dębów już od rana,
a ja w nim już od południa
byłam bardzo zakochana.
To nie koniec opowieści,
lecz początek mojej drogi;
bo gdy błysły pierwsze gwiazdki,
weszłam w jego leśne progi...
I nie minął nawet miesiąc
odkąd ogień uczuć płonie,
a w kościele ksiądz pojutrze
stułą zwiąże nasze dłonie.
* * *
I tak dzieją się przypadki,
gdy ni z tego, ni z owego -
po miesiącu znajomości
jestem żoną gajowego.
Gliwice 13.09.2021 r.
Komentarze (6)
Witaj Bereniko:)
Fajne przypadki:)
Acz nieco w drugiej podwójne "już" jakoś mi nie
współgra ale to tak po mojemu tylko:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Miłe wspomnienie, a może fantazja? Zawsze marzyłem, by
się przenieść na łono natury. Zamieszkać na zapadłej
wsi, albo gdzieś w leśniczówce. Chyba jednak z tych
marzeń nici. Z wiekiem coraz bardziej potrzebuję
opieki zdrowotnej, o którą w mieście łatwiej.
Kobietom jest lepiej. Mogą się wżenić w leśniczówkę. A
ja? Spotkałem w swym życiu jedną jedyną
kobietę-leśnika. I w dodatku nie była wolna.
Bardzo na tak.
Opowieść jakże prawdziwa. Może i mnie spotka taki
przypadek. Uśmiechem pozdrawiam :))
Pełna uśmiechu miłosna opowieść :) pozdrawiam
Świetne z przyjemnością przeczytałem