dziękuję bardzo
przyziemny poranek trzeszczał pod
zmarzniętymi butami
idącymi chodnikiem wzdłuż obdrapanych
kamienic
ciężkie powietrze kładło się na ziemi
ściskając niedobudzone zmysły
całując je bagażem niewyraźnej źrenicy
schowanej pod futrzastym
chroniącym przed mrozem kapturem
w chwili letargu zamkniętego w siatce
będącej ogrodzeniem
nieskoordynowanych uczuć i pracy słońce
błysnęło ostrzem
pomiędzy żebrami docelowej przestrzeni a
wiatrem
którą przerwał dźwięk upadającego na beton
ratunku
przyszłości nieokiełznanych zdarzeń i
znaczeń
szklanka z herbatą potłukła się w jednej
chwili z zachwianym lustrem a ja
nie wiedziałam co powiedzieć stojąc
pomiędzy niedorosłym tłumem
więc powiem to dzisiaj dziękuję
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.