Dzień za dniem
Gdy echo słowa w skały zatopi,
wiatr pośród drzew zaśnie strudzony,
a ognia żar półmrok roztopi,
los, los już będzie przesądzony.
Zaciągnie noc marzeń kurtynę,
strwożone cienie chwycą swą dłoń,
przeminie sen jak ja przeminę,
czasie, przed Tobą pochylam skroń.
Na nic lamenty, na nic uśmiechy,
klepsydry nijak nie da się spiąć,
milkną w uśpieniu wierne oddechy,
wieczność zamyka lustrzaną toń.
I tylko sny wciąż niepokornie,
wskrzeszają dawne, świetliste dni,
i niby tak wkoło spokojnie,
a jakaś łza gdzieś w nas wciąż lśni.
Tacy spokojni, tacy szaleni,
tak zagubieni, to tylko my,
jeszcze nadzieje własne łapiemy
i znika dzień a my wraz z nim.
Komentarze (4)
Oj,tak,tak szczera to prawda,czas nieubłaganie
przemija,a im dalej tym szybciej i ani się nie
spostrzeżemy, jak po tamtej stronie będziemy.Słusznie
zauważyłaś,nic nie jest w stanie powstrzymac ani czasu
ani zmienic przeznaczenia.
no cóż dzień za dniem mija my razem z nim, ku
wieczności, wiersz mnie ujął subtelnością słowa
Na werońskim balkonie
Wtuleni oboje
Ona - piękna dama
widać, że nie jest sama
On - mężny młodzieniec
trzyma dla swej pani wieniec
Upojeni miłością,
Bardzo smutne słowa wieczność zatopi marzenia to
dzień za dniem jest tylko mijaniem losu Refleksja
ulotności naszych nadziei gdy czas przeminie Wiersz
jest smutny refleksja nad życiem ze wszystko płynie i
przemija bo czas biegnie razem Dobra forma dobry
wiersz