Dzień za dzień
kochanek a zarazem mąż, pożera
mnie wzrokiem, taki obcy, a może - bliski?
rejestruję marzenia, między nami
ciepłe dłonie, dotykają białych kartek.
milczą
gdy płoniesz, otwierają się słowa,
myśli łączą mgliste brzegi i powietrze,
które zawsze, pomimo
unosi się delikatnie, po czym zatrzymuje
zostawiając ślad pierwszego pocałunku.
zapominamy o ukąszeniach, bo zawsze
nastaje świt i nic się nie zmienia
niby ta sama zieleń, kwiaty, motyle
romantycznie zdeformowane
- moje – nasze
przytulam i obserwuję wiatr
a ten łobuziak rozbiera
mnie ze snu i wtapia w dziki pejzaż
Komentarze (34)
Jastrz, zdecydowałam się :))) dzięki wielkie
Jastrz - sorki, urwało
astrz jejku, często w wierszach tak robię, zostawiam
miejsce dla czytelnika() nic na to nie poradzę
Andrzej Błaszczyk dziękuję
Wiersz ma cudowny klimat, świeże metafory i działa na
wyobraźnię. Ale... Zdecyduj się czy o partnerze mówisz
w drugiej, czy w trzeciej osobie.
A może masz ich dwóch i jednemu opowiadasz o drugim?
Byłoby to dość pikantne...
valanthi, może jeszcze zmienię, ale nie wiem czy to
zrobię, niech poleży chwilkę - Dzięki za komentarz
romantycznie zdeformowane - ten fragment jakoś
niezgrabnie wystaje nad dobrze ułożoną resztą
nic dodać nic ująć
oj tak Aniu :)
"zapominamy o ukąszeniach", bo na tym polega miłość w
małżeństwie.
jeku, miło mi że wiersz został tak ciepło przyjęty,
wiec ze mną nie jest tak źle jak myślałam
świetny wiersz pozdrawiam
„Rozbierać kobietę ze snu”, co za piękna metafora. :)
Można się rozmarzyć...
Aż powietrze zgęstniało...