kocham
wzrosłam się w podniecone szepty wiatru
wieczorami kreślą na mych wargach słowa
jeszcze nie wiem czy dam im wolność
zdumiewa mnie Twój apetyt na banalność
muszę być zdobyczą która lubi ucieczki
z okręgu do łańcucha
gdzie płynność wlana w fale ciał ?
nie kłam że wtedy nie mam skrzydeł
i nie mów że fizyczność boli
nie raz ciepłą dłoń kładłam na rozgrzanej
skórze
roztapiam się w Tobie z prawdziwą
przyjemnością
wiesz o tym
tylko tak ciężko jest powiedzieć
napisać też
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.