dziś o zmierzchu...
czar rozpoczął się gdy niebo
pochylając głowę nisko
wpatrywało się zmieszane
w rozpalone z chmur ognisko
najpierw róż się słodko spiętrzył
między szarość wbiegł smugami
lekko cicho i swawolnie
bruzdy grube ciepłem karmił
podsycając płomień żarem
nitki snuł tkliwością barwy
sama nawet nie wiedziałam
czy znak smucił ten czy bawił
gdzieś tam z dali tupot słońca
usłyszałam łowiąc dźwięki
cień się oparł w drzew koronach
pocałunek w nim uwięził
i przechyla nim kołysze
muślinami noc dotyka
otwierając oczy zmierzchem
stwierdzam widok ten zachwyca
09.02.2010 r.
Komentarze (17)
ładny wierszyk czytając go już marzyłem o lecie
superrrr....zapraszam do siebie
Gdzie tak pięknie dzisiaj słońce zachodziło? Jestem
pod wrażeniem.