Dziwny wiersz
"...nikt"
Zmysłami drążę siebie w kolejny wieczór,
spokojny na świecie jest tylko mój dom,
jakoś z boku, z toru, z drogi,
gdzie tyle rzeczy układa się w krąg,
Tyle razy utonąłem,
a mimo to tak wiele się wydarzyło,
nie w moim duchu, nie wiadomo gdzie,
nie wróci nic co już było,
W ciemnościach zapadam się do wnętrza,
skarby i podobne odeszły precz,
nirvana jak narkotyk daje upragnioną
ulgę,
minione lata nie wiadomo gdzie, przecież
muszą być gdzieś,
To spokojna, ponura woda,
zabawa wszystkich świętujacych,
palcami chwytam tylko tego co moje, swego
Boga,
jestem, oddalam się, i oddalam coraz
bardziej, straszniej,
pustymi ulicami spoglądam w oddali,
dziś zamknięte kraty tamtych bram,
wszyscy wspólnie zadanie wykonali,
ja próbując wypełnić siebie w nicości,
ja tonąc w wodzie zostałem sam...
Noc zakradła się za moim ramieniem,
a w nocy spróbowałem znów,
pomiędzy światłem dnia a nocy cieniem,
ja tylko próbowałem... odrzucić ból.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.