Dziywcynka z tomikami
opowiadanie gwarowe
Dziywcynka z tomikami
Kie odebrała swojom emeryture i zaroz na
poccie popłaciyła podotki,zwysyło się jej
pore grosicków i jeden złoty?Nie wiedziała
cy mo płakać cy tyz się śmioć?abo racej się
ciesyć ze to już nie długo tyj poturacki
na tym świecie?Cuła się jak dziywcynka z
tomikami, ale przecie wiedziała ze cosi
musi po sobie ostawić nie ino kupe dziadów
co wywiezom na śmietnik?.kie się pominie.
Nik się nawet nie popatrzoł w jej strone,
syćka patrzeli na piyknie ubrane wystawy bo
to przecie Budzikwietne Święta za pore
dni?I coz tu zrobić ,dobrze ze jakosi
dzieci udało się odchować i som jest już na
swoim gornusku?
Godała se nie roz nie dwa nie pisoj już
więcej,skoda casu i piyniędzy,racej kup co
du domu zamiast marnować piyniądze na to co
się nikomu na nic nie przydo?Ale mogła se
godać potąd jom mordowały myśli pokiela nie
siadła i nie napisała .Od razu jej
chorość,niemoc cy morzyska przechodziyły
jak rękom odjąć?a jak już napisane to jakoz
to nie wydać może się przecie komu na co?
przydadzom te zyciowe przemyślenia i pocuje
się ftosi lepiej ze tak jako jej jesce mu
nie jest źle?.I zaś zbyrcy telefon za
telefonem zaprosenia za zaproseniami ale
hasnu z tego ni ma zodnego?.ino we wnuku
cosi raduje, ze się pomogło komusi wyjść z
kłopotu?.cy tyz stropacyji?A nie roz
wychodzi na to ze trza jesce dopłacić bo
tak skoda tyk malućkik zawiedzionych ocy ze
się im nie udało wygrać konkursu i jakiej
spodnice abo kierpcy?A tu się ni mo nic ku
dobremu?Młodzi uciekajom w świat a my już
nimomy telo drygu coby jesce roz zrucić te
kajdany i rządzić się samemu w tyj nasej
dziedzinie?
Nie roz po wysłuchaniu wiadomości patrzała
na ciśnieniomierz i ze strachu cy tyz
złości
ze widzi to?co widzi ciśnienie rosło jak na
drozdzak.
Przybocyła se opowiadanie kolegi
,naucyciela matematyki w jednej ze skół
zokopiańskik. Jeden z ucniów nie chodziył
już dość pore tyźni do skoły. Wysyłali ze
skoły listy z zawiadomieniami,groziyli
korom było to za komuny totyz kora za to
mogła być duzo?
Odkazowali coby ftorysi z ojców przyseł do
skoły.Jaz nareście komisja ze skoły posła
sprowdzić co się dzieje z tym ucniem?.Poseł
wychowawca,dyrektorka i przedstawiciel z
komitetu rodzicielskiego.W dóma zastali ino
ucnia ,siedzioł przy stole i rzeźbiył
jakiesi
obrozecki,ojców nie było?mieli za kwile
przyjść.Chłopiec wyciągnon z kredensu
zakąski i pół litrowom flaske wyborowej
coby ik ugościć. Postawił przed komisyjom i
rzeżbiył dalej. Ojcowie przyśli po nie
jakim casie i straśnie się dziwili komisyji
ze nie rozumiom tego co syćka wiedzom ze
jak będzie chodziył do skoły a nie rzeźbiył
to jesce jeden dziod ucony będzie się po
Krupówkak przechodziył?.Bedzie umioł pisać
i cytać ale nie będzie mioł z cego
zyć?Mineno telo roków od tego casu, tamci
ludzie już się pewnie pomineni a ona dalej
ni moze zabocyć tyj ik mądrości. I chodzi
po Krupówkak z tomikami wiersy w
gorści?telo ludzi z trąbkami i z flaskami w
gorści i telo syćkiego wsędyj bo to za pore
dni święta?I jakoz tu pomnożyć tego
malućkiego talenta ftorego doł nom Pon Bóg,
a nie zakopać .Haj.
Komentarze (20)
:-) skoruso, wiem, że napisałaś, że klimat smutny, ale
ja się smucić nie potrafię po przeczytaniu takiej
wspaniałej prozy :-) dziękuję :-)
Oj zajęło mi trochę czasu to czytanie, ale warto było
Twoje mądre słowa poczytać :)))
Pozdrawiam serdecznie :)
Pięknie napisane, chociaż nie wszystko rozumiem:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Piękne opowiadanie, czytałam z wielką przyjemnością!!
Pozdrawiam serdecznie Skoruso! też czekam na więcej:))
Autorko. Proszę nie pisz do mnie przez pan. Rok
później od Ciebie rejestrowałem się tutaj i oboje mamy
już kilka lat na tym portalu za sobą. Ja formy
grzecznościowej używam
tylko do krytyków oraz tych, którzy mi dokuczają.
Pozdrów góry ode mnie. Jurek
To prawdziwa historia? Smutna. Wzrusza.
Praktyczne podejście do życia ma ten twój, tak tutaj
barwnie opisany chłopiec. Górale są praktyczni a
drugim Witkacym czy Kasprowiczem na pewno nie
zostanie.Jest jeszcze na to za młody no i inne czasy.
A rzeźby w ktrych ludzie gór tak się kochają jak i w
ciesielce, dadzą mu praktyczny zawód. Cieśla a w
wolnej chwili rzeźbiarz jest bardzo poszukiwany w
wielu krajach. A tu górale są również bardzo
praktyczni , gdyż dobrze wiedzą co to
znaczy żyć na obczyźnie. Pozdrawiam serdecznie.
Bieda i ziąb jak u Andersena:)Wspaniałe opowiadanie
kochana skoruso.Bardzo chciałabym mieć Twój tomik
wierszy+++
W dawniejszych czasach - grunt to zdobycie fachu,
alfabet znał 1 'uczony' na kilka wsi i to
wystarczało, komuna zlikwidowała analfabetyzm, a w
podanym przez Ciebie przykładzie czasy dzisiejsze są o
tyle przykre, że naród jest światły i wie czego chce.
Tylko, że chcenie ma to do siebie, że się rozplenia,
czyli chce się więcej i więcej, a rynek pracy się
kurczy. W księgarniach natomiast słyszymy przeważnie
tę samą odpowiedź co i Mickiewicz przy pierwszym
tomiku. Nie załamuj się. Przyjdą w końcu dobre dni.
A o Twój tomik poproszę. Spotkajmy się na gg, gdzie
wszystko omówimy. Pozdrawiam.
Skoruso jesteś niesamowita w wierszu i prozie
doskonale gwara przekazywać nie tylko uczucia czy
krajobrazy ale i właśnie życie
Czytałam z wypiekami na twarzy :))
Pozdrawiam cieplutko :))
bardzo fajnie! Pozdrawiam!
Skoruso i wierszem i prozą jesteś niesamowita:)))
Piękna, mądra, życiowa powiastka. Pozdrawiam
cieplutko:)
Smutne przemyślenia i trafne obserwacje. Masz rację:
na trąbkę i flaszkę jest, a na tomik,i to z rąk
piszącego, nie ma.
Bardzo dobre opowiadanko :) Fajnie było poczytać :)