Dżwięki...
Codziennie kreśli marmurowe słowa w swej
małej księdze życzeń
Maluje ukradkiem kolejny banalny obraz
zniszczenia
W odrapanym pudełku jak największe skarby
przechowuje wspomnienia z krótkiego
życia
Każda łza smutek i ból są przelane na białą
kartę zwątpienia
Nie ma żalu do setek egoistów stąpających
śmiało po tej zniszczonej cierpieniem
ziemi
Nie krzyczy głośno rozbijając przejrzyste
szkło w promieniu miliona kilometrów
Wciąż w cichej samotności buduje nowe
niekończące się zdania
Splątane mysli uderzają rytmicznie w Jej
tętniące złością skronie
Oddałaby milion lat za jeden dzień bez
śladów chorych kłamstw
Godziny marzeń za minutę bez złudzeń
błądzących po umyśle
Setki nieszczerych uśmiechów w zamian za
dżwięk najprawdziwszej radości
Każdy ruch dotyk myśl i nakreślone słowo
wymieniłaby na melodię zdań płynących
prosto z serca
Każdego poranka otwiera usta by wydobyć
choć jeden mały niepozorny dżwięk
Na prózno
Potrafi tylko pisać
I nic więcej
...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.