Eli, Eli, lamma sabachthani
do Pana Boga, mówisz, czas odchwaścić
ścieżkę,
ależ ona nigdy nie była zachwaszczona.
bez latarni bez jakichkolwiek dodatkowych
oświetleń,
dźwigam swój krzyż nie mając żadnego
Szymona
co ulgę przyniesie. rękę z kamieniem
zatrzyma,
nawet nie mam już ojca by do niego
zawołać.
padam i wstaję, bezgłośnie wyję jak
zranione zwierze.
i choć tyle na mej drodze złych ludzi i
krzywd
ja wciąż w ciebie Boże wierzę, cholera,
wierzę!
Komentarze (20)
masz tyle siły w sobie, daj mi kawałek tej wiary...
człowiek powinien być wierny do końca -
sprzeniewierzony może się czuć tylko podle... - tak mi
przyszło do głowy cholerka, ale czy to ma sens...
Mogę dać ci mapę, ale to ty musisz wybrać drogę...
Pięknie piszesz o wierze brawo!!
Kto wierzy, ten wytrwa -pozdrawiam!
On w Ciebie też wierzy, wciąż wierzy. Powiedziałbym
przekornie: kto się czubi ten się lubi :) Uszy do
góry, dzidy w dłoń ... znów coś pokręciłem. Teraz
kolejne 200 - przez płotki. Nie marudzić. Czekamy
wszyscy :)
Gdy widzę dla mnie przygotowany jakiś krzyż, zaklinam:
a kysz!
Autorka niech nie wybacza ale różne są nasze-moje
wierzenia względem ulg... na ten przykład podatkowych.
Bez urazy. Z uśmiechem. :)
No tak tutaj to zawsze wiadomo , że nie przysłodzisz ,
ale napiszesz dokładnie tak jak czujesz i o to chodzi
. Jest bardzo dobrze i moje uznanie, bo wiem, że
szczerze.
widze Małgorzato że ostatnio piszesz duzo emocjami,
chyba Ci to wychodzi :)
trzykrotnie w kwietniu słyszałam te słowa w kościele
i.. drżały mi ramiona. Teraz zadrżały po raz
czwarty.Cholera!
Jak widzę nawet modlisz się w swoim stylu, co można
zapisać tylko na plus. Jedna tylko drobna uwaga:
dobrzy ludzie są na drodze każdego człowieka, ale
czasem trudno ich zauważyć.
Chylę głowę przed takim wyznaniem wiary.
wiersz bardzo wymowny w słowach, pozdrawiam ciepło :)
Wierzysz wciąż, ale krzyczysz tytułem, że Cię Bóg
opuścił, o ile dobrze tytuł zrozumiałam.